Hogwart - nasz magiczny świat

Rzeczywiście, rzeczywiście, rzalowe to było. Venus nawet nie przyszła. Jemu kazała się śpieszyć, a sama myślała jak to się nazywało to zaklęcie, co robiło, że włosy ci się zajebiście układały. Potem sobie przypomniała, że przecież takiego zaklęcia nie ma, bo jakaś rzalowa rada nie chciała przyjąć jej zaklęć, które napisała w wieku 4 lat. To jest naprawdę bardzo, ale to bardzo RZALOWE. Gdyby je przyjęli to... to... Ven by się nie spóźniła, o! I nigdy nie miałaby kompleksów, że ma brzydkie włosy, ot co.
Całkowicie ona jakaś taka brzydka była. To trzeba podkreślić.
Pomyślała jednak, że jak będzie teraz biec przez korytarze, to i tak, i tak jej się grzywka by zepsuła, więc ją kompletnie rozpieprzyła i pozostała BEZ GRZYFFY. OCH NOŁ.
- AAAAAA, JESTEM! - Wydarła się, słodzieńaszczym tonem, wpadając do kuchni, a przy okazji rozwalając jakiś słoik z zielonymi glutami, czy co to tam było. Vic się niestety na tych gównach nie znała... - Czekałeś? - Słitaśnie się wyszczerzyła. - Nieważne. Dawaj to-co-miałeś-dać. - Powiedziała ciszej i ostrzej, gdyby przecież były tu te chuje pracujące w kuchni. To znaczy. O tej godzinie ich nie było. Ale mogliby przyjść. I co wtedy? Wylatujesz ze szkoły, bajbaj, Hogwart cię wysrał, żegnaj, idioto. Oj, to nie jest fajne.

Wow, mam głos, jakież to słitaśne! Uwielbiam jak mi ktoś oddaje głos. Ja tak uwielbiam mówić. I krzyczeć. I śpiewać. I trolololooloować. I w ogóle serce serce otworzyć nawias trójkątowy trzy trzy trzy trzy trzy trzy.
- Na serychę? O! To spoko! - ucieszyła się, oczywiście w ironii. Nie myślcie, że jest aż taki debil. Noo... może i jest. Ale akurat w cynizmie była niepokonana. Nie lada sztuka odgadnąć kiedy parodiuje, a kiedy mówi poważnie. Jedna z jej talentów, o proszę bardzo! A ja już się bałam, że ona jest totalna dupa, jedynie dobra do ruchania. No proszę, proszę. Hm, pomyślmy... Wiem! Venus ma cztery talenty! Wnerwianie ludzi przy tym również ich zabijanie, jedzenie kotów, PARODIOWANIE Z CYNIZMEM, no i growlem jeszcze umie przepiękniuchnie śpiewać. Salazarze, to są tylko cztery (no może pięć) talenciorów, ale takich specjalnych, żeee... bicz plis. Nie dorównacie jej.
- Baaardzo ładnie. - Pochwaliła go, dokładnie tak jak chwali się małe dzieci czy tam psy. Prezenciaka (wymuszonego pod groźbą śmierci nie do końca wyjawionej) schowała szybkim ruchem do kieszeni rurek, które miała pod szatą. Był czwartek, więc musiała jeszcze w niej chodzić. OOOOO NIEEEEE. Kiedy będzie sobota, żeby ubrać się w seksowejszyn bluzkę z trupami, czy tam zaciukanymi jednorożcami, hm? Kolekcje psychopatycznych bluzek Venus powiększała się dokładnie co trzy dni (ach te magiczne zakupy, wszyscy je uwielbiamy, lovelovelovely), lecz nie mogła ich ukazywać na świat. A to dziadostwo.
No ja wiem, że oni do siebie pasują, swój do swego, co? Hehehehe, ale zdissowałam, o maj gasz, chyba trzeba mnie powiesić kropka spacja spacja dwukropek ce.

TAAAK, OCZYWIŚCIE, ŻE ONA CZEGOŚ CHCE, ONA CHCE ŻEBYŚ JĄ WYRUnieważne.
A no tak, to jeszcze nie teraz.
- Tak. Zapalniczkę masz przy sobie? - Zapytała oschłym tonem, wyjmując już jednego papierosa ukradkiem z kieszeni rurek. Miała wieeelką ochotę by teraz zapalić. Ogólnie po raz pierwszy zrobiła to mając zaledwie 13 lat, a potem już tylko sprawa załamania i kolejnego papierosa. Kolejnego, kolejnego, kolejnego... a tak powstała miłość oraz związek idealny. Venus i fajeczki. Łałi, słitaśnie.
O Bożena, hahaha, frajer nie umie rymowwwaaać. Każdy dekiel wie, że to jest "WYRUCHANA PAAARAAA, VENUS I GILLBEEERCIAARA", hahahahhahahaha, ale dojebałam, rzal.
Skąd wiesz, właśnie, że nie mam klawiatury!...

Hahahaha, takie posty są najlepsze! Albo... albo iii... Chwila, nabiję sobie linijki.
O.
O, o.
Hahahah!
Jaka ja zua jestem, co ja robię, Slytherin'ie, staczam sięęę... Nie ważne. Zawsze byłam zua i nie ma co się oszukiwać. Och, chciałam powiedzieć (W TYM PRZYPADKU NAPISAĆ) Venus zawsze była zua suka. A no tak, dzisiaj na historii moja pani powiedziała, że jakaś tam baba to była suka! Tak, tak... Pochwaliłam się już moją kochaną panią Barbarą Ka.
NIE WAŻNE, JA GRAM W RPG/PBF, DO KURWY NĘDZY, PISZĘ O TYM, A NIE O MOIM ZJEBANYM REALU.
Uff.
Okay!
Hahhaha, nadal nabijam linijki...
Teraz robię to nieświadomie...
SORRY, JUŻ PRZESTAJĘ!
Ha! No, to tak: Venus przyjęła szybkim ruchem od niego zapalniczkę i oczywiście podpaliła nią papierosa. Pierwsze wciągnięcie. Ooooo taaak... Pierwsze wciągnięcie od ponad miesiąca. To był jeden z najgorszych miesięcy w jej życiu. No a te... eem... ZDARZAŁY SIĘ PRZYNAJMNIEJ 18 RAZY W ROKU, C'NIEC'NIE.
- To pewnie ciekawe zajęcie. - Odparła ironicznie, lecz z całkowitą powagą na twarzy. Obracała w palcach papierosa, tym samym tworząc koło z dymu. - Wszyscy wiedzą, że kręcą cię dziwne rzeczy. - Dodała, po czym zaciągnęła się kolejny raz fajką. Raj. PARAPARAAAPARAADISEEE.

Co nie, że nabijanie linijek jest fajne?
Faujnem i zue.
Och nie...
- No zgadnij. - Mruknęła z westchnięciem. AAAACCHHHH, PAPIEROSKI... Ej ludzie, ale na serio, w nich było coś tak niesamowitego. A to zua baba z tej Venus, tylko pali i pali... Wstyd, prawda? Na stos, powiesić, spalić, skopać i w ogóle. ALBO LEPIEJ NIE. W końcu to satanistka, no i nosi glany, kto się nie boi przyjebu z nich?
Co?
N i k t . Ehehehehhe, wiedziałam od razuu toooo.
Dym z płuc wypuściła prosto w twarz Gillberta, łohrysteśę to było takie sexy o maj gasz, nie no, Beaul oczywiście potem się zuowuogo zaśmiała i założyła ręce, znowu trzymając papierosa w palcach.

Paczadła aż jej się rozświetliły. Na serychę? DRUGA PACZUSZA?! WOOOW! Zabrała ją z wielkim podjaraniem, pchając do drugiej kieszeni w rurkach.
- Jesteś wielce nie kapiszonowaty. - Pokręciła smutno i rzuciła wzrokiem za siebie. Drzwi od kuchni. Hm. - Możesz jakoś je zabarykadować czy coś-cokolwiek innego? - zapytała, ale oczywiste było, że wcale nie PYTAŁA, tylko rozkazywała. Biczi plisi. - Chcę popalić w spokoju, a nie z obawa, że zaraz tu wpadnie jakiś ZIĄ pracujący w lochach, czy też... głodny nauczyciel. Ewentualnie nauczyciele. Kuchnia to przecież taka świetna bzykalnia. - Oznajmiła i wręcz sama parsknęła śmiechem ze swojego cudownego stwierdzenia. Bądź co bądź, Venus była jedną z najbardziej zboczonych osób w szkole. Po co ukrywać?

Venus spojrzała na Gillberta z oburzeniem. ONA. MIAŁA. COŚ. ROBIĆ?. CO?. NIE. NIEEEENEIIEENEIENEINEIENE NIEEEEEEEEEEEE.
- No rusz tą dupę i coś zrób! - Rozkazała swoim egoistycznym tonem, a sama oparła się o stolik i zaczęła gładzić papierosa. - Ja nie wzięłam różdżki, a chyba ci się nie wydaje, żebym potrafiła coś zablokować. RUCHY.
Ona jest takie słitaśne, dziewiętnastoletnie dziecko, aaaaawwwwww. Sama słodycz! Szczególnie ta jej bluzeczka i oczy na pandę.
RZAL, TERAZ JA BLABLABLAB SMUTECZKI...
Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla Bla bla bla bla bla bla bla.
Hahhahaha, fajne to!!!